piątek, 1 maja 2020

Pastel - Rozdział 7 i 8


VII
Nazajutrz nie było ani śladu po imprezie. Konie spały dłużej niż zwykle. Pierwszy obudził się Piorun. Pomachał ogonem i napił się wody z poidła. Spojrzał na sąsiadów. Jego ukochana klacz fryzyjska Karla miała jak zwykle rozgardiasz w grzywie. Uwielbiał ją. Była w boksie obok od zawsze. Z drugiej strony spał jego najlepszy przyjaciel kuc szetlandzki- Speedy. Był izabelowaty i naprawdę szybki. Spojrzał naprzód gdzie parskał we śnie szalony Danio- czwarty syn Darkii- Knabstrup. Nagle jakiś koń wstał. To był Pastel. Rozejrzał się i zobaczył Pioruna. Szanował go i naśladował. Pogrzebał kopytem w boksie i poskubał słomy i w tym momencie weszła Weronika i jej starsza siostra Karina. Obie miały ogłowia w rękach. Piorun od razu się położył i zaczął udawać że śpi w najlepsze.
-Wstawaj ty leniu! Nie śpisz od dawna i ja to wiem!- powiedziała Karina
Pastel wiedział że Weronika skieruje swoje kroki do niego i się nie pomylił. To będzie jego pierwsza jazda z Piorunem, który w ramach protestu zaczął pić wodę z poidła. W tym hałasie obudziła się Karafka, Srokatka i Loss.
Karinie w końcu udało się osiodłać Pioruna i obie wyszły ze stajni na padoki. Był rześki lipcowy poranek. Pastel zobaczył na przeszkodę. Mała stacjonata wysokości nie większej niż 20cm nie stanowiła dla Pasta problemu. Ale nie czuł na sobie siodła. O co chodzi? Spojrzał na Pioruna, a ten mentorskim ruchem zakłusował. Past poczuł że dziewczyny dają im dzisiaj trochę luzu. Poszedł w ślady Pioruna. Kiedy kłusowali Pastel wiedział że Weronika się czuje dobrze na jego grzbiecie i nie pierwszy raz jeździ na oklep. I Weronika zaprowadziła go na przeszkodę. Skoczył tak jakby skakał bez jeźdźca i ogłowia. Potem poszła Karina i pojechali do stajni. Tam na Pastela czekała Karafka. Czekała na niego choć miała nasypany owies. Pastel i Karafka zawsze czekali na siebie z jedzeniem. Z drugiego boksu wystawał siwy łeb Olszaka, a tuż obok Topoli którzy również mieli tradycję czekania z jedzeniem. Zaraz potem podszedł Adam i osiodłał sobie Karafkę która zjadła swoją porcję owsa. W boksie Pastela stała Weronika która głaskała go po izabelowatej szyi.
-Weronika...- odezwał się Adam
-Tak?
-Czy jutro byś miała o szóstej rano trochę czasu?
-A dlaczego?- odpowiedziała zaskoczona Weronika
-No pojedziemy sobie w teren.
To była odpowiedź które się nie spodziewała. Karafka spojrzała na Pasta.
-Ale tylko my, Pastel i Karafka. Nikt oprócz nas.
To brzmiało tak romantycznie że Weronika przystała na propozycję bez wahania.
Na następny dzień Adam już był w stajni gdy Weronika przyszła.
-Wiedziałem że przyjdziesz.- powiedział Adam
Weronika się lekko zarumieniła i zaczęła szykować Pastela.
-Wiesz co Adam? Ja cię chyba zaczynam lubić.
-Ja cię lubiłem od dawna.
Karafka i Pastel spojrzeli na siebie. Powoli im się udaje zrealizować cel z dzieciństwa. I pojechali w las. Nie ujechali dwóch metrów i spotkali Sarę z Florencją.
-Hejka!- powiedziała Weronika
Sara rzuciła w ich stronę złowrogie spojrzenie i postępowała dalej.
-Co jej jest?- spytała się Weronika
-Kiedyś mnie chciała poderwać ale powiedziałem jej że mi się ona nie podoba. Myślała że skoro razem gadamy o koniach to znaczy że ją kocham. Jutro masz zawody na Pa...
-AAAAAA!
W tym momencie Pastel spłoszył się i zrzucił Weronikę i pogalopował na drugi koniec pola naprzeciwko.
-Weronika nic ci nie jest?- spytał się Adam
-Nie nic. PAST!
I pobiegła po Pastela. Pięć minut później pojechali kłusem rozmawiając o różnych sprawach.
Po godzinie terenu wrócili do stajni. Rozsiodłali konie, posłali je na dwór i poszli się napić lemoniady.



VIII

Następnego dnia Pastel udał się pod balkon pokoju Weroniki. Zarżał i postukał kopytami o ziemię.
-Już idę do ciebie!- dało się słyszeć z pokoju.
Nadszedł dzień zawodów. Dzień na który czekali Weronika i Pastel. Trybuny już były pełne, a rozprężalnia pękała w szwach od zawodników z całej okolicy. Do debiutantów podszedł Adam.
-Hej Weronika mam dla ciebie prezent!- i pokazał jej piękne białe ochraniacze skokowe i podarował czekoladki.
-Oh dzięki! Ja...
-Dobra chodź szykować Pasta.-powiedział Adam
-Chwilka coś mi nie pasuje. Dlaczego rzemyk od strzemienia jest naderwany?- powiedziała przy siodłaniu
Adam obejrzał rzemyk. Faktycznie rzemień się trzymał na słowo honoru. Adam wziął strzemię i igłę i zszył je na trzy razy.
-Trzeba to zrobić prowizorycznie -powiedział
Po godzinie zadźwięczał dzwonek na start Weroniki. Pastel starał się jak mógł. Weronika martwiła się czy strzemię wytrzyma. Sara i Adam stali na trybunach i trzymali kciuki. I ostatni drążek... czysto! Była najszybsza! Na trybunach zapanowała radość wśród Taurusowych ludzi. Weronika się popłakała ze szczęścia. Na dekoracji stanęła w strzemionach i wrzasnęła z radości. Zeskoczyła z Pastela i rzuciła się w ręce Adama.
-Jestem z ciebie taki dumny!- i ją pocałował
Weronika oblała się potężnym rumieńcem. Pastel zobaczył Karafkę przy swoim boku.
-To co Werka. Dasz się zaprosić na randkę we... czworo?
-Okej! To jutro o szóstej?- i poszli śmiejąc się do stajni
Na godzinę czternastą wszyscy mieli się zgromadzić na obiedzie. Cała stołówka wrzała od zwycięstwa Weroniki i Pastela. A także od tego wydarzenia z pocałunkiem. Do Adama i Weroniki podeszły Agata i Magda.
-Gratulujemy młodej parze gołąbków!- powiedziały.
-A gdzie Sara?- podpytała się Weronika
Okazało się że Sara jest nieco zła za to, że Adam nie chciał z nią chodzić i nie przyjechała na zawody. Przez okno zajrzeli Pastel i Karafka. Udało im się. Ludzie którzy byli sobie przeznaczeni odnaleźli się. A przy okazji Pastel i Karafka odnaleźli siebie. Taki jest wesoły i romantyczny koniec opowieści o pewnym koniu który znalazł cel w życiu swoim i właścicielki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz